Pamiętacie jeszcze, kim chcieliście zostać w młodości? Jaki był Wasz wymarzony zawód? Ja pamiętam doskonale. Marzyłam, żeby zostać nauczycielką, prezydentem RP, trenerem koszykówki (najlepiej Anwilu Włocławek) oraz kiperem. Pozwólcie, że nie będę wchodzić w szczegóły. Lepiej żebyście nie wiedzieli dlaczego widziałam siebie w roli prezydenta. To dość absurdalna historia. Opowiem Wam za to, dlaczego chciałam być degustatorem i jak to się stało, że zakochałam się w hiszpańskiej oliwie pachnącej…trawą i pomidorami.
Jeden łyk i wiele smaków
Miałam chyba 9 lat, gdy zobaczyłam w telewizji program o kiperach wina. Wydawało mi się, że ci ludzie muszą być kimś w rodzaju magów, którzy posiadają zdolność dostrzegania rzeczy niewidzialnych dla zwykłego śmiertelnika.
Jak urzeczona wpatrywałam się w ekran, gdy kiperzy delikatnie kołysali kieliszkami, zagłębiali w nie swoje nosy, smakowali trunek, a następnie perfekcyjnie odgadywali nie tylko rocznik wina, ale także region z jakiego pochodził, szczep winogron z jakiego został zrobiony oraz rodzaj gleby, na której te owoce wyrosły.
Marzyłam, że pewnego dnia i ja będę kołysać kieliszkiem, brać do ust łyk wina i z uśmiechem na ustach mówić o cytrusach, wanilii i karmelu, których posmak dopiero co przemknął po moich kubkach smakowych.
Oliwa vs. masło
Nieco ponad dwadzieścia lat później zapisałam się na kurs degustacji oliwy. W końcu nadarzyła się okazja, żeby dowiedzieć się jak w praktyce wygląda zawód kipera. Jedyny problem polegał na tym, że ja…nie lubiłam oliwy.
Podczas, gdy każdego poranka miliony Hiszpanów zaczynało swój dzień od kawy z mlekiem i chrupiącej grzanki polanej ulubioną oliwą, ja uparcie zamawiałam w barach kanapki z masłem. Wielu moich sewilskich znajomych było zrozpaczonych, że z taką stanowczością odrzucałam ich narodową dumę.
Dla mnie to było oczywiste. Uważałam, że masło przyjemnie komponuje się z chlebem, podczas gdy gorzka i pachnąca czymś w rodzaju plastiku oliwa zbyt mocno z pieczywem kontrastowała.
Oliwa pachnąca skoszoną trawą
W trakcie kursu bardzo szybko się okazało, że moja niechęć do oliwy wynikała po prostu z kompletnej ignorancji. Do tamtego dnia moja wiedza na temat oliwy ograniczała się do stwierdzenia: «jest bardzo zdrowa, choć niesmaczna». Myślałam, że wszystkie oliwy smakują mniej więcej tak samo źle, co było równie absurdalne jak myśl, że Rioja za 20 € mogłyby smakować tak samo jak wino z kartonika za niecałe 1 €. Jednym zdaniem – powinno być mi wstyd (no i jest).
W sali, w której odbywał się kurs czekały na nas trzy niebieskie naczynka wypełnione trzema rodzajami oliwy. Jedna z nich miała być «najtańszą oliwą z marketu», a dwie wysokiej jakości firmy «Basilippo» – organizatora kursu.
Dostaliśmy za zadanie powąchać po kolei każdą z oliw, ogrzewając uprzednio naczynka dłońmi. To powodowało, że aromat oliwy stawał się bardziej intensywny. Na podstawie zapachu mieliśmy zdecydować, która oliwa jest niskiej jakości (z wytłoczyn), a które dobrej. Mieliśmy również spróbować określić zapach wszystkich oliw.
Zaczęłam od naczynka po lewej. Wącham i stwierdzam, że pachnie identycznie jak oliwa, którą kupuję zazwyczaj do smażenia. Biorę w dłoń kolejne naczynko i jestem w siódmym niebie. Oliwa pachnie bardzo przyjemnie i intensywnie. Początkowo nie jestem w stanie odróżnić żadnego konkretnego zapachu. Po chwili jednak wyczuwam pomidory i zapach skoszonej trawy. Trzecia oliwa pachnie bardziej słodkawo, troszkę jak migdały, a troszkę jak pomidory. Coś wspaniałego!
Gdy wiedziałam już, jak powinna pachnieć dobra oliwa nadszedł czas na test smaku. Najpierw jednak zostaliśmy poinstruowani w jaki sposób prawidłowo odkrywać poszczególne aromaty zamknięte w jednym łyczku produktu. Mieliśmy zacząć od posmakowania oliwy czubkiem języka, potem spróbować wciągnąć ją tak, aby dotknęła obu jego boków i skończyła spływając powolnie do gardła.
Dlaczego w ten sposób? Ponieważ każda część języka odbiera inne bodźce. Faktycznie: na czubku języka oliwa sprawiała wrażenie dość słodkiej, a na jego końcu – nieco gorzkawej.
Jeśli chodzi o smaki, nie było zgodności wśród nas. Jedni wyczuli w smaku jabłka, inni pomidory, trawę, a nawet…dym. Nasz nauczyciel powiedział, że smak oliwy zależy od wielu czynników, w tym od tego, co rośnie dookoła oliwek, z których potem powstaje oliwa. Aromat trawy, migdałów, czy jakiś warzyw unosi się w powietrzu, a oliwki w pewnym stopniu go absorbują, dzięki czemu i w oliwie można poczuć ich smak. Dla mnie było to wspaniałe odkrycie.
Oprócz tego, że zakochałam się w smaku oliwy, kurs degustacji nauczył mnie…jeść wolniej. Wyczulił mnie na to, żeby nie połykać niczego w pośpiechu, żeby delektować się wszystkimi możliwymi aromatami, jakie może dać nam potrawa albo napój, jaki spożywamy.
To było takie moje subiektywne Odkrycie Roku.
Jest wprawdzie dużo po północy, a ja chyba powędruje do kuchni i zrobię sobie grzankę wg Twojego przepisu. Mniaaam !
Aniu , a tak na marginesie – Alsa rzuciła znów 50% zniżki na bilety w interesującym mnie czasie. Huraaa !
Mam nadzieję, że smakowała 🙂
Ewo, no właśnie, przypomniałaś mi o emailu! Zaraz sprawdzam i piszę!
My też często degustujemy oliwy w Hiszpanii, niekoniecznie na zorganizowanych degustacjach. Często np. zaprzyjaźniony właściciel restauracji/baru rozlewa po odrobinie różnych oliw na spodki, żebyśmy mogli je sobie porównać. W Indiach oliwa z oliwek kojarzy się bardziej z… masażem :)) Z hiszpańskich marek mamy tylko Borges (bordżes!! ;)) i Fragata – od 8 EUR/l wzwyż – niestety :/
Takie degustowanie oliw w barze to świetny pomysł na aperitiv przed głównym posiłkiem! Poza tym można odkryć nowe smaki. Fragata zawsze kojarzyła mi się z tanim (ale pysznym!) białym winem spod Sewilli. Dopiero raczkuję w temacie oliwy, nawet nazwy jeszcze niewiele mi mówią, ale powoli «wkręcam się» w ten świat 🙂
Miłego odkrywania kolejnych oliwnych aromatów!
u nas w domu oliwa znika równie szybko jak masło:)
niestety nie jesteśmy jakoś szczególnie uzbrojeni w wiedzę odnośnie oliwy, może kiedyś ją jednak też pogłębimy:)
Ogólnie w Polsce mam wrażenie że nie za wiele wiemy na temat oliwy…Wyczytałam gdzieś, że Hiszpanie spożywają średnio w miesiąc tyle oliwy, co Polacy w ciągu roku 😮
Fajnie, gdyby te proporcje choć troszkę się zmniejszyły, oliwa to wspaniały, zdrowy i smaczny produkt. Niestety też dość drogi, jak na nasze polskie warunki…
Niesamowita sprawa – taki kurs! Zawsze marzyłam o nauczeniu się prawdziwej degustacji wina, teraz dołączam do tego jeszcze oliwę! Na całe szczęście ja ją uwielbiam. 🙂
Spróbuj na początku zrobić taką degustację w domu. Byłam zaskoczona, jak wiele różnych smaków można wyłowić w dosłownie jednym łyczku, czy kropli. Troszkę ciężko «wciąga się» oliwę do boków języka, ale po kilku próbach jakoś wychodzi 🙂
A co do kursu degustacji oliwy, nie wiem czy w Polsce je organizują, ale jeśli dotrzesz kiedys tutaj do Sewilli, dam Ci namiary na miejsce w którym ja byłam. Jest genialne.
Czołem Pani Aniu! Fantastyczny artykuł 🙂
Haha! Od razu widać, kto wie dlaczego chciałam być prezydentem 🙂
Uwielbiam że to, że Twoje wpisy mają smaki i zapachy.. idę sobie zrobić kanapkę (nie z masłem;)
Olé, olé! 🙂 Smacznego!
Tez bym chciała na taki kurs. Oliwa to dla mnie wynalazek życia. Uwielbiam do wszystkiego!
Masz szczęście, że odkryłaś bez kursu! Już teraz możesz cieszyć się jej smakiem. A na kurs na pewno jeszcze kiedyś przyjdzie czas, zobaczysz 🙂
hej Aniu 🙂 ależ narobiłaś smaków… ja niedawno powróciłam z Hiszpanii, mam nadzieję,że być może już niedługo i moje to będą mi bliższe smaki 🙂 a póki co… postanawiam zainwestować w małe piękne buteleczki pełne aromatów, przy 5 myslę,że już można degustację zrobić?
pozdrowienia:)
Wspaniale! To na pewno będzie fantastyczna degustacja. Podejrzewam, że każda z 5 oliw będzie miała inny smak. Teraz tylko warto kupić świeżutki chlebek i zaczynać! Miłej zabawy! Pozdrawiam!
Nie będę zapewne oryginalna, jeśli stwierdzę, że lubię czytać Twoje opisy. Nie tylko te kulinarno – spożywcze 😉 Chociaż akurat te działają najintensywniej na wszystkie zmysły.
Co do samej oliwy, ja akurat lubię, ale używam małe ilości, bo służy mi jako dodatek. Hmm taka jedna butelka spokojnie starcza mi na pół roku 🙂 Byłam przerażona jak zobaczyłam jakie ilości oliwy spożywają Hiszpanie.
P. S.
Jeśli znudzi Ci się pisanie możesz zawsze postarać się zrealizować marzenie z dzieciństwa i zająć się polityką. Taki prezydent ma okazję sporo różnych dań/napojów posmakować w różnych częściach świata 😉
Dzięki, Magda 🙂
Ja chyba właśnie na tematy kulinarne najbardziej lubię pisać. Jeszcze bardziej kocham jeść, więc porzuciłam już myśl, że będę kiedyś bardzo szczupła 😛
Powiem Ci, że znalazłaś kolejny argument, żebym stanęła do wyborów prezydenckich. A nóż zadziała efekt świeżości i nowości i wygram z miażdżącą przewagą? 😛
Wycofuję się z tej propozycji. Nie chcę jednak, żebyś została prezydentem, bo przestaniesz pisać bloga, a ja lubię tutaj zaglądać 🙂 A jako prezydent nie miałabyś już czasu na takie rzeczy 😛
Cieszcie się morzem, plażą i słońcem 🙂 Trzymam kciuki, żeby nie padało 🙂
Hahha!!! Hmm, myślisz, że jako prezydent nie miałabym czasu? No nie wiem, ale może faktycznie lepiej nie próbować 😛
Dziękuję za trzymanie kciuków, pomogło! Świeciło słońce cały weekend!
Aniu nie zawracaj sobie głowy tymi biletami. Po prostu – mam je i już 😉
Wypoczywaj i zbieraj materiał na następne wpisy.
Ewa 🙂
Super, bardzo się cieszę, że już Ci się je udało załatwić! Dziękuję, to był piękny weekend i mam nadzieję, że powstanie ciekawa opowieść na blogu 🙂
Byłam kiedyś na degustacji whisky, natomiast jeśli chodzi o oliwę niestety jestem strasznym laikiem
Super, ja niestety nie jestem w stanie odróżnić whisky. Tutaj jestem jeszcze większym laikiem niż z oliwą…powiem Ci, że z przyjemnością zrobiłabym taką degustację co Ty!
Wow! Jestem zaskoczona info, że nie lubiłaś oliwy!
No wiem, wiem, wstyd 😉 Nie dlatego, że nie lubiłam, ale że przez tyle lat nie próbowałam bardziej dociekać, próbować. Nie pozostaje nic innego, jak nadrabiać oliwne zaległości 🙂
Uwielbiam grzanki z oliwą. Choć w Andaluzji nie mieszkam, od czasu do czasu zafunduję sobie takie śniadanie.
Degustacja czegokolwiek sprawia, że inaczej patrzymy na to, co jemy. Jakoś więcej uwagi przywiązujemy do smaku i przynajmniej się nie obżeramy.
Pozdrawiam.
Mi się bardzo przydała ta degustacja właśnie także dlatego, że zwróciła moją uwagę, na to żeby jeść wolniej i «uważniej». Choć niestety do dziś zdaża mi się też bezmyślnie pochłaniać wszystko co mam na talerzu. No ale cóż, chociaż jakiś mały postęp…i nowa miłość – oliwa!
Ach, ale apetycznie wygląda ta grzanka z oliwą. Pychota 🙂
To była właśnie ta moja ulubiona oliwa, smakowała chyba nawet jeszcze lepiej niż wyglądała 🙂
Ja jestem wielką fanką oliwy, zwłaszcza na chrupiącej, ciepłej bagietce. Takie proste danie a dla mnie uczta nad ucztami 🙂
A masz jakąś ulubioną oliwę, którą kupujesz w Polsce?
jam również laik, bo nigdy kanapki/grzanki z oliwą nie jadłam, więc koniecznie muszę spróbować 🙂
jak miło dowiedzieć się u Ciebie czegoś nowego i ciekawego! 🙂
Cała przyjemność po mojej stronie! Jestem pewna, że w naszych polskich marketach też dostaniesz smaczne oliwy, podpytaj może w sklepie i koniecznie spróbuj! 🙂
a to mnie zdziwilas, jak to nie lubilas oliwy?!?
Trochę się z tym ukrywałam, bo głupio mi było się do tego przyznać, ale tak było 🙂
Dla mnie te zdjęcia i zastawiony stół wywołuje tęsknotę za latem 🙂
Coś w tym musi być; choć zdjęcie zrobiłam jesienią, pogoda jak i klimat był faktycznie bardzo letni i wakacyjny!
Masz piękny, kolorowy blog
Dziękuję 🙂
Witaj Aniu,
od kilku miesięcy regularnie odwiedzam Twojego bloga i czekam z niecierpliwością na każdy wpis 😀 Drugi miesiąc studiuję w Sevilli na wymianie międzystudenckiej i muszę powiedzieć, że Twój blog był jedną z głównych inspiracji. Miło jest zobaczyć i posmakować rzeczy, które opisujesz.:)
Ola, miło mi bardzo z tego powodu. Jeśli będziesz w najbliższą sobotę, 14 grudnia w Sewilli i masz ochotę przyjść na polską wigilię, którą organizujemy, to odezwij się proszę poprzez emaila lub facebooka. Pozdrawiam!
Ja chciałam zostać kiedyś policjantką… potem zakonnicą nawet! Później wszystko się zmieniło i pragnęłam po prostu podróżować… Co prawda jeszcze do końca nie realizuję swych marzeń, ale jestem na dobrej drodze 🙂
Co do oliwy – nie lubię smażonych na niej potraw, ma zbyt intensywny smak, jakkolwiek jadłam we włoskiej restauracji grzanki z nią i były Przepyszne 🙂
pozdrawiam.
Ja z dzieciństwa pamiętam, że też sporo bawiłam się w policjantów, ale bardziej jakoś mnie ciągnęło do bycia «złodziejem» 🙂
Jeśli chodzi o oliwę, to ja miałam tak jak Ty, dla mnie smakowała zbyt intensywnie. Prawdopodobnie była to oliwa z oliwek zebranych w pierwszych zbiorach: nie są jeszcze wtedy tak dojrzałe i przez to są mocniejsze w smaku i bardziej wyraziste. Spróbuj różnuch oliw, jestem niemal pewna, że jesteś «o krok» od zakochania się w nich, musisz tylko trafić na odpowiednią!
Sama chętnie bym się zapisała na taki kurs! 🙂
Uwielbiam oliwę, a ostatnio odkrywam także te smakowe np. z dodatkiem rozmarynu, pomarańczy czy chilli. Do tego świeże pieczywo i niczego więcej nie potrzebuję 🙂
Zainspirowałaś mnie do poczytania o degustacji oliwy. Do tej pory czytałam tylko co nieco o degustacji wina i whisky, co pozwoliło mi bardziej świadomie delektować się tego typu trunkami…
Jeśli chodzi o smakowe oliwy, to firma, u której byliśmy na degustacji produkuje m.in. oliwę aromatyzowaną owocami pomarańczy i oliwę o smaku oliwy. Nigdy wcześniej nie przypuszczałam, że będę kiedyś polewać do smaku oliwą….np. lody! Podejrzewam, że takie smakowe oliwy można też samemu zrobić, polecam spróbować i wykorzystywać do deserów!
Dzień dobry Aniu, niezwykle miło czyta się Twojego bloga. Odkryłam go niecałe dwa lata temu, kiedy wylądowałam na czerwonej andaluzyjskiej ziemi, żeby przeżyć niezwykłe miesiące w ramach wymiany studenckiej. Teraz systematycznie śledzę Twoje wpisy, ponieważ dzięki nim wracam myślami i odgrzewam wspomnienia z tamtych czasów. Często wracam do mojej ukochanej Granady…z różnych powodów! I chciałam zapytać, gdzie odbyłaś ten kurs z degustacji oliwy? Z chęcią wybrałabym się na taką degustację… ponieważ za każdym razem kiedy tu jestem coraz bardziej przekonuję się do oliwy i staram się ją lepiej poznać 🙂 Pozdrawiam serdecznie 🙂
Witaj serdecznie! Bardzo mi miło i dziękuję że zaglądasz na bloga!!! 🙂 Jeśli chodzi o degustację, ja byłam w fabryce Basilippo (www.basilippo.com). Znajduje się w niewielkiej miejscowości na obrzeżach Sewilli. Niestety nie organizują tych degustacji bardzo regularnie. Wiem jednak, że możliwe jest zwiedzanie fabryki oraz gaju oliwnego. Chyba jakaś mini degustacja jest również w cenie, ale pewności nie mam. Najlepiej śledzić ich wpisy na Facebooku; z wyprzedzeniem informują o kolejnych degustacjach.
Pozdrawiam ciepło i do napisania!
Witam, Twoje wpisy zwróciły moją uwagę. Myślę, że dodam tego bloga do własnej listy blogów związanych z turystyką. Zajrzyj na moją stronę http://blogiturystyczne.blogspot.com/ i także zostaw komentarz.
Dziękuję za wizytę na blogu, pozdrawiam 🙂
Witaj Aniu. Przyjemnie się czyta twoje sewiliańskie wieści, dzięki. My też mieszkamy w Andaluzji, ale że zawsze na miejsce zamieszkania wybieramy najprawdziwsze odludzia, to najwięcej mamy do opowiadania o tutejszej naturze:) A propos oliwy, czy na tym kursie wspominano może o metodzie tłoczenia oliwy przez tę właśnie firmę? A może wiesz, gdzie można kupić oliwy firmy Basilippo? Szukałem ostatnio w Maladze, ale bez skutku. Na pewno cała nasza rodzina najbardziej lubi oliwy te najświeższe, zaraz po tłoczeniu i właśnie teraz jest ten okres, bow Hiszpanii chyba najwięcej tłoczy się w styczniu. Nasza lokalna to oliwa Sierra Tejeda, normalnie przeciętna w smaku, natomiast ta najświeższa jest boska!
Witaj i dziękuję za komentarz. A co masz dokładnie na myśli? Jaki mają sprzęt do tłoczenia? Nie umiem Ci powiedzieć niestety, gdzie poza Sewillą i ich firmowym sklepem w Viso del Alcor można ją dostać (ach, przez Internet również http://www.basilippo.com)…Gdybyś była w Sewilli, to na pewno dostaniesz ją w sklepie na wprost kościoła Salvadora. Najbardziej polecam jednak odwiedzić ich haciendę, rozejrzeć się po gaju oliwnym, fabryczce i oczywiście sklepie. Pozdrawiam ciepło!
świetna przygoda:) mogę tylko pozazdrościć, bo sama kocham oliwy:)
Jaka pyszna i zdrowa oliwka;)
Jak patrzę na tę grzankę z oliwą to mam ochotę nie tylko na śniadanie, ale dwudaniowy obiad. Patrząc na takie zdjęcia od razu przypominają się doświadczone osobiście podobne smaki. Ślinka leci:-P
Fajniste te degustacje oliwy ! Mieszkam we Francji i tez ja uwielbiam,
ale mysle ze nasze tu lepsze.
Rowniez lubie na chlebie, a jako ze jestem tea-totaller ( joga itd ) czasami pije oliwe w kieliszku. Wspanialy plyn.
I zapraszam na mojego emigracyjnego bloga, bo szukam ciekawych tekstow do ksiazki-antologii o naszej unijnej emigracji :
http://znadsrodziemnego.wordpress.com
serdecznie, Maciek
świetna sprawa! ja uwielbiam oliwę, świeży chleb, najlepiej domowej roboty i pyszna oliwa…do tego bazylia, nie ma nic lepszego do czarnej kawy na śniadanie. Zawsze z podróży przywoże właśnie oliwę, a teraz dowiedziałam sie o niej więcej 🙂