
Rzeźby z piasku na jednej z plaż południowej Portugalii, źródło (cc) – stylestr1
Lubię odwiedzać Portugalię. Tak po prostu wsiąść do samochodu i po dwóch godzinach jazdy zatopić się w zapachu Atlantyku, smaku suszonego dorsza i widoku niebieskobiałych płytek zdobiących ściany domów. Mimo podobieństw do Andaluzji, południowa Portugalia nadal wydaje mi się przyjemnie egzotyczna. Jeśli przebywając na wakacjach w Andaluzji myślicie o wycieczce do Portugalii, Tavira jest idealnym miejscem na spotkanie z tym krajem.
Kolorowe miasto

Typowa portugalska dekoracja
A wszystko za sprawą tak charakterystycznych dla całej Portugalii (i
Hiszpanii też, choć w nieco innych kolorach!) azulejos: ceramicznych płytek, które zdobią od balkonów, przez klatki schodowe po całe fasady domów. Nie inaczej jest w Tavirze.Wśród wąskich i zakurzonych uliczek wznoszą się niewysokie kamieniczki, które podczas pierwszej wizyty mogą wywołać lekki uśmiech na twarzy. Wyglądają bowiem troszkę, jak…domy wyłożone kuchennymi kafelkami.

Dom z kuchennych kafelków?
Kościółki, zamek i rzymski most

Igreja de Santa Maria do Castelo – najstarszy z ponad trzydziestu kościołów Taviry
Dużo uroku dodaje Tavirze jej położenie nad rzeką Gilão. Obie części miasteczka spina odbudowany w VI w. rzymski most. I właśnie z jego perspektywy przyjemnie jest popatrzeć na starą zabudowę i pastelowe fasady domów.

Kamieniczki Taviry
Można też wspiąć się w okolice ruin średniowiecznego zamku, skąd roztacza się przyjemna panorama całego miasta. Tuż obok nich znajduje się egzotyczny ogród i jeden z…trzydziestu siedmiu kościołów Taviry. To Igreja de Santa Maria do Castelo, która zajęła wybudowany przez muzułmańskich poprzedników meczet.
Kogucik sprawiedliwości

Kogucik, jeden z symboli Portugalii
W Tavirze – jak w całej Portugalii – na każdym kroku można zobaczyć i kupić kolorowe koguciki. To taki portugalski “smok wawelski”, którego historię zna chyba każdy mieszkaniec kraju. W końcu kogut jest bohaterem bodaj najsłynniejszej portugalskiej legendy.A było to tak…Pewnego razu w miejscowości Barcelos w północnej Portugalii, zatrzymał się pielgrzym zmierzający do Santiago de Compostela w Galicji. Niestety na miejscy został oskarżony o kradzież srebrnego naczynia, które zaginęło pewnemu bogaczowi. Skończyło się sądem i…wyrokiem śmierci przez powieszenie. Jako ostatnie życzenie, pielgrzym poprosił o ponowne spotkanie z sędzią.
– Jeśli jestem niewinny, to ten kogut, którego miałeś właśnie panie zjeść na obiad, wstanie i zapieje – miał zapewnić pielgrzym.
Jak się pewnie domyślacie, kogut ożył, gdy na szyi pielgrzyma zaczęto zaciskać sznur. Skazańca uwolniono, a on sam po latach miał przybyć do Barcelos i ufundować pomnik z wizerunkiem -kogo by innego?- koguta. Od tamtej pory jest on symbolem walki o sprawiedliwość i samej Portugalii.
Portugalskie ciacha

Portugalskie przysmaki
Wizyta w miasteczku zbliża się do końca, więc pora coś przekąsić. Ze wszystkich portugalskich specjałów – a jest ich co niemiara – moim ulubionym jest pastéis de nata: malutka tarta z budyniowym nadzieniem, której korzenie sięgają lizbońskiej dzielnicy Belém.Podobno tradycyjną recepturę znają tylko trzy osoby na świecie i choć jest mało prawdopodobne, by akurat był to któryś z cukierników z Taviry…i tak warto spróbować! Na starówce w Tavirze nie będzie problemu z ich zakupem.
Lenistwo w kolorze złota

Isla Tavira, dobry pomysł na odpoczynek, źródło flickr (cc) – dac
Zaledwie kawałek od brzegu znajduje się Ilha de Tavira – podłużna wysepka, na którą dostać się można za niecałe dwa euro stateczko-taksówką. Raj dla miłośników złotych, piaszczystych plaż i smakoszy owoców morza.
Za tydzień jedziemy z żoną na Costa de la Luz i właśnie myśleliśmy o wycieczce do Portugalii.
W takim bądź razie wiemy już dokąd jechać. Dziękujemy za podpowiedź.
Pozdrawiam, Marek i Ewa
No nie! Tego Ci najbardziej zazdroszczę w tej Sewilli. Że wsiadasz, jedziesz i za chwilę jesteś w Portugalii 🙂
@Marek: W razie czego polecam jeszcze wycieczkę łódką po podwodnych grotach w Ponta da Piedade, pisałam kiedyś o tym tutaj: http://www.pisanewsewilli.com/2010/10/odeczka-i-podwodne-groty-czyli-weekend.html
A Tavira jest przeurocza, miejscami troszkę zaniedbana, ale daleka jeszcze od atmosfery głośnych kurortów. Gorąco polecam!
@Ewa: No i miałaś rację z tą Tavirą! Że też wcześniej nie wpadałam, żeby tam pojechać:) Żałowałam tylko, że nie dojechałam na ichniejszy targ, gdzieś doczytałam, że warto (Mercado de Ribeira).
Coraz bardziej mi się ta Portugalia podoba, a przecież tak na prawdę nie poznałam jeszcze najlepszych klimatów z Lizboną w roli głównej…:)
Nie ma sprawiedliwości na tym świecie! 🙁
Tavira jest piękna, bardzo mi się podobała. Eh jak ja chcę do Portugalii !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Ciekawe ile bez niej wytrzymam!
@Ajka: Właściwie to przychodzi mi do głowy tylko jedno (ale ważne) pocieszenie…im dłużej się na coś czeka, tym lepiej smakuje:) A codzienność jednak może znużyć:)
Mam nadzieję, że przyjedziesz jednak niedługo, to może bym wpadła na kawę:)
fajne to budyniowe ciastko!:)
@Ola: troszkę im się z wierzchu przypiekło, ale i tak, jak zwykle, było pyszne:)
Ja już za tydzień będę w Faro 🙂 nie mogę się doczekać! Nie wiem czy kupię kogucika, może któryś mnie będzie potrafił mnie ująć…
Tavira jest cudna! A co do legendy o kogutku – czy to nie jest ta sama historia co z Santo Domingo de la Calzada, tego miasteczka, gdzie w kościele w złotej klatce mieszkają żywe kury? Dużo szczegółów jest identycznych: pielgrzym do Santiago oskarżony o kradzież i ożywająca kura na talerzu sędziego. Ciekawe, czy to przypadek?
@Agata: ale fajnie!
Ja jeszcze jakiś czas temu narzekałam na Faro, że właściwie nic nie ma, że brak jakiś spektakularnych zabytków. Ale dość niedawno zmieniłam zdanie, Faro to całkiem przyjemne miasto, miałam okazję być dwa razy w ostatnim czasie i po pierwsze nie było tłoczno jak w innych kurortach, po drugie ma przyjemne stare uliczki i miłą atmosferę w centrum, szczególnie wieczorem. Z tymi kogucikami to jest tak, że są właściwie wszędzie i na wszystkim i jestem przekonana, że któryś Ci się spodoba:)
Widziałam np. pocztówki zrobione z tak słynnego w tej części Portugalii…korka i na nim był obrazem koguta. Przyjemne i praktyczne:)
Miłych wakacji!
(KK): Ha! poszukałam tej legendy i masz rację, są na prawdę baardzo podobne. Ciekawe, ciekawe…Pytanie tylko, kto od kogo ściągnął pomysł?:)
Dzięki 🙂
Słyszałam, że tam nic nie ma do oglądania… Wynajmujemy mieszkanie w Villamoura i (mam nadzieję) będziemy jeździć po południowej Portugalii i może skoczymy do Hiszpanii. Będzie fajnie 🙂 Może nawet przywiozę koguta 🙂
@Agata: Jeśli zdecydujecie się na wizytę w Hiszpanii, to pewnie gdzieś w okolicach Huelvy, prawda? Samą Huelve możecie pominąć, ale już w okolicach po pierwsze jest Szlak Kolumba (Palos, Moguer, La Rabida, piszę też o tym na blogu), a po drugie El Rocio, “westernowa” wioska na granicy PN Dońana:) Gdyby padło na Sewillę, daj znać:)
A w Portugalii, polecam oczywiście Tavirę i wypadzik na wyspę Tavirę, tam to dopiero można dobrze zjeść:)
Mam wrażenie, że to będzie jeden z mich ulubionych blogów… 🙂
Sol
Super legenda, na pewno zapamiętam!
O fakt, nie pomyślałam wcześniej, że tak blisko masz do Portugalii!
Ile się jedzie z Sevilli?
@ Sol i Alien czyli Włóczykijów Dwóch: bardzo dziękuję i zapraszam do kolejnych wpisów:)
@Aldona: dwie godzinki, tyle samo ile z Sewilli do Malagi tylko że w przeciwną stronę!
Moi rodzice w tym roku byli na wakacjach w Portugalii, w której się zakochali. Teraz mam w domu wszystko w koguty: dzwonek obowiązkowo, obrusik, worek na suchy chleb, ścierki i łapki w kuchni:D Chyba przesadzili,hihi.Do tego byli w Santiago i przywieźli pyszne łakocie migdałowe głównie:)
i do tego na pamiątkę torebeczka z korka:) Ponoc nawet suknie ślubną gdzieś widzieli z niego:)
Szkoda, że nie udało mi się zwiedzic Algarve kiedy mieszkałam w Sevilli 🙁
Miśka
@Miśka: Suknia ślubna z korka????!!! Zapamiętam, może kiedyś zaszokuję gości weselnych:)
No cóż, Portugalia aż prosi się, aby się w niej zakochać, ciągnie mnie tam tak na dłużej dość mocno:)
Ja też uwielbiam południową Portugalię. Mieszkam w Sewilli i jak tylko mam parę dni wolnego wsiadam w auto i pędzę na zachód, z tym że troszkę dalej niż do Taviry i Faro; zazwyczaj nie zatrzymuję się przed Albufeirą. Zastanawia mnie jak to się dzieje że po przejechaniu mostu granicznego tak wiele rzeczy zmienia się w kraiobrazie.
Pozdrawiam.
@Anonimowy: witaj sąsiadko:) Masz 100% racji, niesłychane jest, że za przekroczeniem mostu tyle się zmienia…krajobrazy po pierwsze, ale dla mnie przede wszystkim zmienia się atmosfera, nie wiem, jest zupełnie inaczej, ludzie są inni, architektura…Nic tylko wsiadać częściej w samochód i jechać:) Pozdrawiam bardzo gorąco!!!
Bardziej sąsiedzie;) Częściej raczej się nie da- praca, obowiązki… no i paliwo też sporo kosztuje. Ale w tym roku jeszcze się na pewno wybiorę przynajmniej raz, w święta może.
@Sąsiad:) Oj, to przepraszam, sama nie wiem czemu założyłam, że napisała pani:) Ja niestety w tym roku Portugalii już nie zobaczę, no ale jak piszesz- aż tak często bywać tam się też nie da…Pozdrawiam bardzo serdecznie!
Wygląda naprawdę apetycznie na tarta z budyniem (słodycze to rzecz, na którą zwracam uwagę jako pierwszą) 🙂
@Jane: Nie dość, że wygląda apetycznie, to jeszcze rewelacyjnie smakuje, zwłaszcza jeśli jest jeszcze na górze posypana cynamonem:)